awans wewnętrzny z działu zamówień

Już nie mogę się doczekać chwili gdy wrócę do domu i powiem mojej zniecierpliwionej i wiecznie niezadowolonej żonie, że wbrew jej najczarniejszym myślom i przewidywaniom udało mi się wygrać wewnętrzną rekrutację w firmie i zostać wybranym na nowego kierownika ds. transportu, kierownik ds. transportu Mielec. Muszę przyznać, że mój awans to nie lada sukces, bo w konkursie na kierownika udział wzięło blisko dwadzieścia osób i to nie tylko pracowników działu transportowego, ale i osób zatrudnionych w innych komórkach.

Rywalizacja o awans była naprawdę spora, jednak jak widać dało radę ją przeżyć i jeszcze wyjść z niej zwycięstwo. Tajemnicą mojego sukcesu jest to, że od samego początku rekrutacji dałem sobie na wstrzymanie i postanowiłem, że co by się nie działo tak ja pozostanę spokojny i nie będę się przejmował. Zbytnie zamartwianie się i poświęcanie rekrutacji było niepotrzebne i mogło przynieść jedynie negatywne skutki, dlatego przyjąłem postawę stoicką.

W przeciwieństwie do wszystkich swoich kolegów biorących udział w rekrutacji nie roztrząsałem co chwila tematu rozmów kwalifikacyjnych i awansu, a jedynie poświęcałem się swoim codziennym obowiązkom. Gdy szedłem na rozmowę z pracodawcą wtedy prezentowałem się z jak najlepszej strony, ale poza tymi prywatnymi spotkaniami zachowywałem się tak, jakby proces rekrutacji mnie nie dotyczył i nie obchodził. Moja postawa chyba spodobała się szefowi, bo to ja zostałem wybrany nowym kierownikiem.

Zostaw komentarz