samochodem w drogę

Nie wiem skąd w niektórych ludziach bierze się przekonanie, że skoro pracuję jako kierownik ds. transportu Mysłowice, to wszystkie aspekty mojego życia muszą być związane z transportem i samochodami. Moi znajomi wyobrażają sobie, że jestem niczym kierowca TIRa – wiele godzin spędzam w trasie i wiem co na polskich drogach słychać. Niestety, ja zajmuję się transportem wyłącznie od strony teoretycznej i nie mam żadnej styczności z faktycznym przemieszczaniem ładunków z miejsca na miejsce. Ja jestem tym od zarządzania i czuwania nad teoretycznym aspektem transportu, a nie osobą, która realnie wsiada za kółko samochodu dostawczego i jedzie, gdzie mu każą.

Jako, że już wiecie jak postrzegają moją osobę najbliżsi znajomi sami zrozumiecie wielkie oburzenie z jakim ostatnimi czasy spotkał się fakt, że miałem lekka stłuczkę na drodze, ponieważ nie dałem rady zapanować nad swoim samochodem. Wszyscy znajomi, którzy uważają, że w pracy spędzam długie godziny na jeździe samochodem byli zszokowani, że przy tak częstym poruszaniu się po polskich drogach nie umiem poradzić sobie ze śliską nawierzchnią i nie wiem jak dostosować szybkość do warunków jazdy. Tłumaczenie, że wcale nie jeżdżę samochodami dostawczymi podziałało jedynie na niektórych znajomych, natomiast znaczna część nadal uważa, że zwyczajnie się tłumaczę, bo nie chcę wyjść na ostatnią ofermę.

W rzeczywistości jest tak, że ja w samochodzie spędzam tyle czasu, co niemal każda inna osoba – poruszam się nim w drodze do biura i w drodze z biura do domu. Od czasu do czasu zdarza mi się również pojechać na zakupy lub z wizytą do znajomych. Tego na pewno jazdą zawodową nazwać nie można.

Zostaw komentarz