wybuch złości kierownika

Niezbyt często zdarza mi się na kogoś tak zdenerwować, żebym nie mógł zapanować nad własną reakcją i opanować się przed wybuchem nieopanowanego gniewu. Wszyscy, którzy mnie znają twierdzą, że jestem bardzo spokojnym człowiekiem, którego trudno wyprowadzić z równowagi i coś w tym chyba jest. Denerwuję się bardzo, bardzo rzadko, a wszystkie problemy i niesnaski lubię rozwiązywać za pomocą spokojnej rozmowy, a nie wrzasków, wyzwisk i szarpanin. Mimo, że praca kierownika działu transportu jest zajęciem bardzo stresującym, to nawet w nim udaje mi się zachować wewnętrzny spokój. Czasem zdarzają się sytuacje, które podnoszą mi ciśnienie krwi i sprawiają, że do organizmu wydzielana jest adrenalina, jednak nawet wtedy jestem opanowany na zewnątrz, a wrę tylko w środku.

Skoro już wytłumaczyłem Wam jak normalnie się zachowuję i jakie jest moje podejście do życia i pracy, kierownik ds. transportu Szczecin, na pewno zrozumiecie, że mój dzisiejszy wybuch i ogromna złość na jednego z pracowników były całkiem niespodziewanym wydarzeniem, które wszystkich wprawiło w zdumienie. Radek, mój najmłodszy specjalista od transportu otrzymał ode mnie ogromne wotum zaufania, które stopniowo wyczerpywał. Nikt wcześniej nigdy nie działał mi na nerwy tak bardzo, jak ten nieszczęsny chłopak, a akurat dziś zrobił coś tak głupiego, że po prostu nie wytrzymałem. Gdy wrzasnąłem na niego przy wszystkich nie zważałem na reakcję pozostałych pracowników działu i dopiero później, po przeanalizowaniu całej sytuacji, zrozumiałem dlaczego wszyscy patrzyli na mnie z przerażeniem. Po prostu nigdy wcześniej nie widzieli mnie w takim stanie i zrozumieli, że musiałem być ogromnie zdenerwowany. Od mojego wybuchu wszyscy pracownicy chodzą jak trusie i starają się mi schodzić z drogi. Chyba się mnie trochę boją i w sumie to dobrze, bo dzisiaj nie mam ochoty rozmawiać już z nikim.

Zostaw komentarz