Gdy dzisiaj przed południem do naszego biura wpadło trzech ludzi niosących wielkie tace z ciastem, ciastkami i owocami pomyślałem, że chyba pomylono adresy i dostarczono zamówione słodycze nie tam, gdzie powinny być. Zanim ulokowano wszystkie paczuszki z ciastem na jednym z biurek, najbardziej ogarnięta koleżanka doskoczyła do panów dostawców i zapytała czy to na pewno zostało przywiezione dla nas. Oni odpowiedzieli, że tak, adres jest jednoznaczny, a zamawiającym był Wiesław Kowalski, czyli nasz kierownik, kierownik ds. transportu Poznań.
Po tej informacji wszyscy zamarliśmy i przez chwilę wpatrywaliśmy się w przyniesione słodkości. Po co kierownik miałby zamawiać dla nas tyle ciasta? Przecież nie miał dziś urodzin, imienin, ani nie wydarzyło się nic szczególnego. Z powątpiewaniem patrzyliśmy na paczki próbując zwalczyć chęć sięgnięcia po pierwsze ciasteczko.
Postanowiliśmy na razie nie ruszać słodyczy i poczekać na przyjście kierownika. Gdy pan Wiesław zawitał do naszego biura był szczerze zdziwiony, że jeszcze nic nie zjedliśmy. Na nasze podejrzenia zareagował śmiechem i powiedział, że ciasta są nagrodą za bardzo dobrą pracę wykonaną w zeszłym miesiącu. Kierownik stwierdził, że oprócz premii przydałoby się też coś na ząb, więc złożył zamówienie w pobliskiej cukierni. No, no – kto by pomyślał, że kierownik może być tak wspaniałomyślny?